piątek, 24 sierpnia 2012

Prolog.

 
            - Wyjedźmy stąd. Ucieknijmy. Razem – Ginny wyszeptała do ucha Harolda, uśmiechając się przy tym lekko. Chłopak spojrzał na nią z uniesionymi brwiami i wziął głęboki oddech, chwytając ją przy tym za jej delikatną dłoń.
- Niby gdzie? – zapytał niby od niechcenia, jednak w głębi duszy spodobał mu się pomysł swojej partnerki. Miał dosyć codziennych wywiadów, koncertów, a nawet spotkań z fanami. Kiedyś to całe zamieszanie wokół jego osoby, sprawiało mu niezwykłą przyjemność. A teraz? Teraz wszystko się zmieniło. Ta cała popularność go niezwykle męczyła. Wiedział jednak, że nawet gdyby chciał, nie miałby szans ot tak zniknąć.
- Przed siebie. Weźmy samochód i ucieknijmy stąd, Harry.
- A chłopacy? A trasa? Ja nie mogę ich tak…
- Poradzą sobie bez Ciebie – mruknęła pewnie dziewczyna.
            Chłopak zaczął wszystko analizować w swojej głowie. Może to nie byłby zły pomysł? Przecież ta  „podróż” nie trwałaby zapewne więcej, niż miesiąc. Przydałby mu się odpoczynek, więc  dlaczego miałby się nie zgodzić? Jeszcze cały ten czas miałby spędzić z nią. Osobą, która od pewnego czasu, jako jedyna dawała mu szczęście. W takich momentach cieszył się z decyzji o trasie po Ameryce, gdyby nie ona, zapewne nigdy by nie poznał miłości swojego życia.
- Ty, ja i nikt więcej, prawda?
- Ty, ja i mój mustang – powiedziała powoli, dając do zrozumienia Styles'owi, iż jadą oni jej samochodem. Nie spodobał mu się ten pomysł.
- Dlaczego nie moim?
- Harry, nie mogą nas znaleźć, głuptasie, a używając twojego samochodu, zostalibyśmy odnalezieni natychmiast, nie uważasz? – wyszeptała mu do ucha, drażniąc lekko płatek jego ucha.
- Tak, masz rację.
- Zawsze mam – odpowiedziała pewnie.