-
Wyjedźmy stąd. Ucieknijmy. Razem – Ginny wyszeptała do ucha Harolda,
uśmiechając się przy tym lekko. Chłopak spojrzał na nią z uniesionymi brwiami i
wziął głęboki oddech, chwytając ją przy tym za jej delikatną dłoń.
- Niby gdzie? – zapytał niby od
niechcenia, jednak w głębi duszy spodobał mu się pomysł swojej partnerki. Miał
dosyć codziennych wywiadów, koncertów, a nawet spotkań z fanami. Kiedyś to całe
zamieszanie wokół jego osoby, sprawiało mu niezwykłą przyjemność. A teraz?
Teraz wszystko się zmieniło. Ta cała popularność go niezwykle męczyła.
Wiedział jednak, że nawet gdyby chciał, nie miałby szans ot tak zniknąć.
- Przed siebie. Weźmy samochód i
ucieknijmy stąd, Harry.
- A chłopacy? A trasa? Ja nie mogę ich
tak…
- Poradzą sobie bez Ciebie – mruknęła
pewnie dziewczyna.
Chłopak
zaczął wszystko analizować w swojej głowie. Może to nie byłby zły pomysł?
Przecież ta „podróż” nie trwałaby
zapewne więcej, niż miesiąc. Przydałby mu się odpoczynek, więc dlaczego miałby się nie zgodzić? Jeszcze cały
ten czas miałby spędzić z nią. Osobą, która od pewnego czasu, jako
jedyna dawała mu szczęście. W takich momentach cieszył się z decyzji o trasie
po Ameryce, gdyby nie ona, zapewne nigdy by nie poznał miłości swojego
życia.
- Ty, ja i nikt więcej, prawda?
- Ty, ja i mój mustang – powiedziała
powoli, dając do zrozumienia Styles'owi, iż jadą oni jej samochodem. Nie
spodobał mu się ten pomysł.
- Dlaczego nie moim?
- Harry, nie mogą nas znaleźć, głuptasie,
a używając twojego samochodu, zostalibyśmy odnalezieni natychmiast, nie
uważasz? – wyszeptała mu do ucha, drażniąc lekko płatek jego ucha.
- Tak, masz rację.
- Zawsze mam – odpowiedziała pewnie.